piątek, 29 marca 2013

Życie na walizkach

Tytuł jest idealnym określeniam życia każdego Bursowicza. Ledwo zawitamy w internacie, nie zdążymy dobrze pobalować, bo nagle piątek, więc czas wracać do domu. Stęsknieni za rodzicami, czterema własnymi ścianami i smacznym jedzonkiem, cieszymy nasze mordki. Tak mijają nam tygodnie, miesiące.. Czas płynie wyjątkowo szybko. Często doba jest za krótka. Ruda wie o tym najlepiej. Sama nawet ostatnio nazwała siebie "nocną Zosią". O ile dobrze usłyszałam. Ja i te moje zmysły.. Myślę, że Milcia jest "oburzoną", ponieważ jej talent kucharski jest ograniczony, więc jak żyć? A raczej gdzie piec?




Na dziś wystarczy bursowiczowskich zwierzeń. Niejednokrotnie jeszcze o nich przeczytacie.

Dobranoc,
Karolina.

2 komentarze:

  1. Na pewno jest to trochę męczące :))

    OdpowiedzUsuń
  2. mieszkając na stancji czuję to samo :D tyle że ja tam spędzam całe tygodnie :)

    OdpowiedzUsuń