niedziela, 28 lipca 2013

It's summer time!

Cudownie jest wstawać o 8 rano, przecierać oczy, które tak ciężko otworzyć, gdy tęsknota nie pozwala zasnąć w nocy. Codziennie powtarzam ten sam rytuał: schodzę na dół, otwieram drzwi w kuchni i oddycham, oddycham świeżym powietrzem, które jest przyjemne jak sierść małego kociaka? Gdybym tylko mogła to zamknęłabym go w szklanym naczyniu na później. Z każdą minutą od mojej pobudki temperatura na zewnątrz wzrasta do takiego stopnia, że przez około 11 godzin siedzenie na dworze graniczy z cudem.
Smażing everyday every moment!!

Dziś zdjęcia, które jeszcze zostały zrobione w Polsce. Dominacja bieli, niewielka ilość czerni i odrobina koloru granatowego. Z tego co mi wiadomo u Was łaźnia, więc nawet biel wam nie pomoże, ale zawsze lepsze to niż gotowanie się w czarnych ciuszkach.


Kołnierzyk-Mohito
Sweterek-Cropp
Bluzka-Comodo
Pierścionek-Stradivarius
Spodenki-Jane Norman
Torebka-Mango
Buty-Skandal








 

photo by my twin Alex <3


Karolina.

piątek, 26 lipca 2013

World of jelly

   I znowu ja! Mam tyle pomysłów, że w najbliższym czasie mogę Wam się znudzić... Ale niestety, są takie dni, że po prostu muszę się z kimś podzielić moimi dziełami no i pada na Was :D Jakiś czas temu jeden z naszych czytelników poprosił o przepis z wykorzystaniem galaretki. Tak się zdarzyło, że ja też o tym myślałam, więc dzisiaj poznacie prosty przepis na naprawdę pyszny deser. 

   W dzisiejszym odcinku: ZATRZĘSAWKA 
   Skąd nazwa? Wszystko się trzęsie! :D I zawsze mam problem z wymyślaniem nazw, więc piszę to co tylko wpada mi do głowy.  Nie spodziewałam się, że wyjdzie takie dobre, ale uwielbiam takie niespodzianki. Na pewno powtórzę. Największym minusem jest czas oczekiwania na stężenie galaretek, ale można go zapełnić w jakiś miły sposób :)

   Składniki:
  • dwa opakowania ulubionych galaretek
  • kubek kefiru (400g) 
  • 3-4 łyżki cukru pudru
  • około 150g herbatników
  • 100g masła
  • 3 płaskie łyżeczki żelatyny
  • 100ml wrzącej wody
   Jedną galaretkę rozpuścić w 300ml wody, drugą w 500ml. Tę "mocniejszą" wystudzić i wylać na płaski talerz, wstawić do lodówki żeby jak najszybciej stężała. Drugą odstawić w garnuszku do wolnego stygnięcia. Herbatniki zmiksować w blenderze (można też bardzo drobno pokruszyć). Rozpuścić masło i wymieszać z ciasteczkami, masą wyłożyć dno formy o średnicy ok 25cm. Kefir wymieszać z cukrem, można dodać troszkę aromatu waniliowego. Żelatynę rozpuścić we wrzątku, wlać do kefiru, zmiksować. Odstawić do lodówki. Kiedy zacznie już lekko tężeć, galaretkę wylaną na talerz pokroić w kostkę i wymieszać z kefirem. Wylać na herbatnikowy spód. Kiedy stężeje, wylać wystudzoną galaretkę. Niestety trzeba czekać, aż dobrze zastygnie, ale warto! Smacznego!




MILENA

środa, 24 lipca 2013

Forest, blueberries and lake.

   Słodkie wakacyjne lenistwo, całe dni z przyjaciółmi, jezioro, dobre jedzenie, muzyka, ogniska, namioty, spotkania, szaleństwa, rowery, brak obowiązków, przejście na nocny tryb życia, spanie do południa-to właśnie sprawia, że przez 10 miesięcy czekam na wakacje. Czego chcieć więcej? Ale nawet taki raj może zmęczyć, dlatego pewnego, cudownego poranka (5.00 !) mój budzik wygrał swoją ulubioną, przeze mnie znienawidzoną melodię i rozpoczęła się leśna przygoda. Razem z przyjaciółką ... poszłyśmy na jagody! Wszystkim marzycielom bardzo polecam las o tak wczesnej porze. Było pięknie, roślinki i małe żyjątka leniwie budziły się po chłodnej nocy. Po dwóch godzinach przyjemności (uwielbiam robić takie rzeczy!) usiadłyśmy na małym pomoście i patrząc na bajkowe, spokojne jezioro zjadłyśmy królewskie śniadanie. Wszystkim bardzo polecam taką formę spędzenia jakiegoś poranka :)

   W dzisiejszym odcinku: JAGODOWO-SEROWA DROŻDŻÓWKA 
   Cudownie było wykorzystać własnoręcznie zbierane jagódki. Mimo tego, że w zamrażarce mam jeszcze kilka woreczków z tymi owocami, wolałam użyć świeżych. Zapach unoszący się w mieszkaniu podczas pieczenia był zniewalający. A smak... myślę, że jak już będę stara, brzydka i zasuszona (no dobra, dobra, wiem, że nie będę) śmiało będę go wspominać jako "smak dzieciństwa".

Składniki:

Ciasto:
  • 500g mąki 
  • 40g świeżych drożdży 
  • 100g cukru
  • 2 całe jajka
  • 2 żółtka
  • 100g margaryny
  • szklanka mleka
  • szczypta soli
  • opakowanie cukru waniliowego
   Mleko lekko podgrzać. Rozpuścić w nim łyżeczkę cukru i drożdże, pozostawić do podwojenia objętości.  Margarynę rozpuścić i przestudzić. Do miski wsypać mąkę i sól. Dolać rozczyn drożdżowy, roztopioną margarynę, jajka i żółtka oraz resztę cukru i cukier waniliowy. Wyrabiać ciasto rękami tak długo, aż zacznie odchodzić od rąk i ścianek miski (tę część chyba lubię najbardziej, mogę się wyładowywać na cieście aż będzie idealne :D ). Przykryć wyrobione ciasto ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce. Musi rosnąć, aż do podwojenia objętości. Po tym czasie jeszcze troszkę je wyrabiamy. Wykładamy do wysmarowanej tłuszczem formy o wymiarach ok. 20x30cm.

Masa jagodowo-serowa i kruszonka:
  • około litr jagód
  • odrobina cukru do posypania jagód
  • 250g twarogu
  • żółtko
  • 2-3 łyżki śmietany
  • 4-5 łyżek cukru (ciężko mi określić ilość bo sypałam do smaku) 
  • odrobina aromatu waniliwoego
  • 2/3 kostki masła
  • około 10 laskich łyżek mąki
  • około 6 łyżek cukru
   Jagody przebrać i posypać cukrem. W miseczce wymieszać twaróg, śmietanę, cukier, żółtko i aromat waniliowy. Masę rozsmarować po cieście, posypać jagodami. Masło, cukier i mąkę wyrobić między palcami na kruszonkę. Posypać ciasto. Piec około 40 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Smacznego!





MILENA

wtorek, 23 lipca 2013

Sławy się rozsławiają, talenty opadają cz. 1

Wita Was nowa odmieniona ruda osóbka z 223. No cóż, troszkę mnie tutaj nie było, ale wracam z przeprosinami i nowymi pomysłami na wpisy.

Dzisiaj o sławach i talentach - tak, piszę o tym osobno, ponieważ te dwa słowa nie zawsze chodzą w parze. Zdradzę Wam największą tajemnicę ludzkości - ostatnio bardzo rzadko chodzą w parze.
O czym więc będzie post, zadajecie sobie to pytanie, wpatrując się w ekran z otwartymi ustami, jakby to miało odmienić Wasze życia.. dobra wiem, że nie mam takich fanów... na wszystko przyjdzie czas, kochani.

Więc dzisiaj napiszę parę słów, tudzież zdań, tudzież akapitów (żartuję, bez obaw), no w każdym bądź razie trochę na temat programów typu SHOW telewizyjne z udziałem celebrytów i prawdziwych talentów - i znowu dwa słowa nie idące ze sobą w parze ostatnio prawie nigdy.

Przekrój kilku popularnych programów, które przyszło mi kiedykolwiek obejrzeć:

1. The Voice of Poland



Miało wyjść wrednie, a zaczynam od programu, który naprawdę ma, moim skromnym (no dobra, nie takim znowu skromnym) zdaniem, jest najlepszy z dotychczasowych, które oglądałam.
Jury zawsze jest wyrozumiałe, ale naprawdę reprezentują poziom, na co przykładem jest Tomson i Baron, którzy naprawdę są profesjonalistami, w tym, co robią, czy Justyna Steczkowska, która na technice zna się, jak mało kto.
Ludzie, którzy biorą udział w programie śpiewają naprawdę dobrze, są wybierani przez grono profesjonalistów, śpiewają świetnie, nie zawsze technicznie dobrze (Natalia Sikora), ale mają niesamowity przekaz, który w muzyce, jak już kiedyś pisałam, powinno być najważniejsze (znowu Natalia Sikora), albo śpiewają technicznie poprawnie, ale z przekazem jest jeszcze problem, no, ale wszystko przed nimi, są młodzi (Natalia Nykiel).
POLECAM

2. Must be the music

A tak właściwie zadajmy sobie wszyscy pytanie, czemu właściwie tytuły tych programów telewizyjnych są, do ***** (cenzura) w języku angielskim? Przecież "Polacy nie gęsi, swój język mają" (tak, uważało się na polskim).
No, ale o programie:


Jest beznadziejny. Poważnie. Zrobiony na typowe show, Paulina Sykut to dla mnie śmieszna, żałosna celebrytka, która nie wie nic, o prowadzeniu tego typu programów. Rock radzi sobie lepiej, ale ma już doświadczenie, wiec jest to zrozumiale. 
Co się dzieje ze współczesna scena? Czy celebrytki będą teraz miały monopol na programy telewizyjne? Nikt porządny już nie będzie tych programów prowadził?

Jednakże trzeba przyznać, ze Enej i Lemon to dwa zespoły, które robią karierę, jako jedne z nielicznych laureatów tego typu programów. Im się udało, dzięki Must be the music osiągnąć sukces, reszta to ludzie, którzy pracowali ciężko na pensje jury, typu nieznającej się, fałszującej Kory.

3. Bitwa na glosy


Naprawdę wysoki poziom uczestników, szkoda tylko, ze śpiewają w chórkach. Jeśli są nawet bardzo dobrzy, może to się dla nich skończyć śpiewaniem w chórach u gwiazdy, która zajmowała się dana drużyna - trochę przykre. Naprawdę byli tu ludzie śpiewający bardzo dobrze, ale cóż, kto tak naprawdę miał okazje się wybić? Widz nie był w stanie zapamiętać wszystkich uczestników, ponieważ jest ich zbyt wiele, maja może jedna frazę, gorą zwrotkę do zaśpiewania, a tak śpiewają w grupie. Pomysł ciekawy, ale mała szansa na wybicie się kariera solowa.


Na dzisiaj koniec.
Pozdrawiam z rudej części Wszechświata

niedziela, 21 lipca 2013

Mięta się kręci

Deszczowa, angielska pogoda to tylko mit. Już 3 tygodnie towarzyszy mi słońce, które nawet mnie lubi. Zgadza się, trochę się opaliłam, ale murzynem to ja jeszcze nie jestem. Ciężko wytrzymać 34 stopnie, leżąc plackiem w ogrodzie. W taką pogodę wybrałabym się nad jeziorko i tego mogę Wam zazdrościć, ponieważ tu nie ma takiej burżujki. 

W stylizacji uwiecznionej na zdjęciach główną rolę odgrywa elegancka bluzka z czarnym kołnierzykiem, która sprawia, że strój nie jest banalny, mimo prostego połączenia. Nie chcąc przekombinować, resztę ubrałam także w moim ulubionym kolorze jakim jest czarny.


Kolczyki-Clarie's
Okulary-Bershka
Bluzka-Mohito
Bransoletka-Jubiler
Torba-Mango
Spodenki-Bershka
Buty-CCC





Na poniższym zdjęciu przedstawiony został Karol-kibol, który od zawsze kibicuje swojemu siostrzeńcowi w rozwijaniu swoich umiejętności oraz drużynie, w której gra, dlatego jeśli tylko mogę to pojawiam się na każdym meczu.
♥ TGK 

photo by Alex !!!


Wierna fanka, Karolina.

piątek, 19 lipca 2013

COW COW COW

   Kiedy jakiś czas temu opowiadałam Wam historię "przekładańca z odzysku", pisałam, że bita śmietana miała być przeznaczona do czegoś zupełnie innego. Teraz dowiecie się jakie było jej początkowe przeznaczenie. To ulubione ciasto chłopaka mojej siostry, więc kiedy dał znać, że wpadnie następnego dnia, postanowiłam zrobić mu małą przyjemność i wkroczyłam do kuchni. Po 20-minutowej pracy wzięłam szybki prysznic i wyszłam z domu. Wróciłam rano- ale spokojnie, nie imprezowałam! Spędziłam grzeczną noc w namiocie :D

   W dzisiejszym odcinku: "KRÓWKA" 
   Słodko-słone połączenie. Bardzo szybkie, bez pieczenia, meeeega kaloryczne, wciągające, uzależniające, podbija wszystkie serca. Kawałek wystarczy, aby przenieść się do słodkiego raju :) 

Składniki:
  • 2 duże paczki krakersów
  • puszka gotowej masy krówkowej
  • krem karpatka "w 5 minut"
  • 500ml śmietanki kremówki 36%
  • 200g płatków migdałów 
   Na blaszce o wymiarach około 30x20cm układamy warstwę krakersów. Krem karpatka przyrządzamy według przepisu, który znajduje się z tyłu opakowania. wykładamy go na krakersy. Na kremie układamy kolejną warstwę krakersów, a na nich rozsmarowujemy masę krówkową. Kolejna warstwa krakersów. Ubijamy śmietankę, dodajemy do niej 2-3 łyżki cukru, według upodobań. Wykładamy na krakersy. Płatki migdałowe lekko prażymy, czekamy aż przestygną i posypujemy bitą śmietanę. I wszystko! Miłego "zasładzania"!






   P.S. Pewnie zauważyliście, że ostatnio nas tu trochę mało. Przepraszamy za tę ciszę, ale wakacyjne lenistwo zawładnęło nami całkowicie. A może Wy macie jakieś pomysły na słodkie wypieki albo tematy postów? Ślijcie do nas propozycje! :) 
MILENA

wtorek, 9 lipca 2013

Nails

Dzisiaj przygotowałam dla Was kolejną małą inspirację. Jak już kiedyś pisałam paznokcie to bardzo ważny element stylizacji, dlatego nie zapominamy tylko dbamy. Każdy ma inny gust, jedni wolą skromnie inni wręcz przeciwnie, dlatego staram się by dla każdego coś było. 
Naturalne, pokryte odżywką, z brokatem, wzorkami i jednokolorowe-to co dziś mam Wam do zaproponowania. Same zobaczcie!




Karolina.

niedziela, 7 lipca 2013

Peaches.

   Ale mnie tu ostatnio duuużo! Rudy i Karol wpadli w wir wakacji i nie mają czasu, tyyyle musiałam prosić o jakiś mniej słodki post! A mnie, odwrotowca, wena aż rozpiera! Jest wakacyjnie, więc powinno być lekko. Tym razem tak właśnie będzie, ale już następnym-nieco bardziej słodko i sycąco. 

   W dzisiejszym odcinku: PRZEKŁADANIEC Z ODZYSKU
  1. Moja Mama kupiła brzoskwinie i to nie było zbyt dobre posunięcie- były twarde jak ziemniaki! Nie cieszyły się powodzeniem, więc znalazło się dla nich nieco inne rozwiązanie.
  2. Wczoraj wieczorem robiłam ciasto, na które przepis poznacie już niedługo. Bardzo mi zależało żeby wyszło idealne, więc bita śmietana nie dała się dobrze ubić, była zdecydowanie za rzadka, żeby wykorzystać ją zgodnie z początkowym planem.
Z dwóch nieudanych produktów wyszło coś zaskakująco dobrego, lekkiego i pysznego!

Składniki:
  • 5 brzoskwiń (nie muszą być twarde :P ) 
  • 0,5l słodkiej śmietany 36%
   Brzoskwinie obieramy i kroimy na małe kawałki, tak aby blender sobie z nimi poradził. Miksujemy i, jeżeli są za mało słodkie, dodajemy cukier do smaku. Śmietanę ubijamy (jeśli się da...) i słodzimy dwiema łyżkami cukru. Do pięciu ładnych szklanek wlewamy na przemian mus brzoskwiniowy i bitą śmietanę, tyle razy, na ile porcji nam wystarczy. I to wszystko! Pyszny deser gotowy, można zajadać! :) 





MILCIA

Today I'm Pocahontas

Kiedy byłam mała jedną z moich ulubionych bajek była "Pocahontas"...nie. Nie byłam typową dziewczynką. Zdecydowanie wolałam jeździć w taczce i wchodzić na ogromne wzgórza węgla razem z moim starszym siostrzeńcem. Podobno ciężko było nas domyć. Jeżeli miałam wybierać pomiędzy siedzeniem przed telewizorem, a wspinaniem się na drzewa to bezdyskusyjnie wygrywało to drugie. Niestety moje wyprawy zazwyczaj kończyły się gipsem na jakiejś części ciała. Limo też miałam. Gdzie w tym wszystkim lalki i bycie księżniczką? Zdecydowanie to nie moja bajka.
Piórka-to one przywołują Pocahontas, przynajmniej mi. W dzisiejszej stylizacji dominuje brąz i beż. To połączenie swego czasu było moim ulubionym. Biel i czerń powodują, że stylizacja nie jest nudna, a głównej kompozycji nie jest za dużo.


Kolia-Gilitary
Żakiet-Mosquito
Bokserka-Primark
Pierścionki-Primark
Spodnie-Stradivarius
Buty-Genetic







photo by my sister-Alex <3


Pozdrowienia z dżungli, Karolina.