wtorek, 23 lipca 2013

Sławy się rozsławiają, talenty opadają cz. 1

Wita Was nowa odmieniona ruda osóbka z 223. No cóż, troszkę mnie tutaj nie było, ale wracam z przeprosinami i nowymi pomysłami na wpisy.

Dzisiaj o sławach i talentach - tak, piszę o tym osobno, ponieważ te dwa słowa nie zawsze chodzą w parze. Zdradzę Wam największą tajemnicę ludzkości - ostatnio bardzo rzadko chodzą w parze.
O czym więc będzie post, zadajecie sobie to pytanie, wpatrując się w ekran z otwartymi ustami, jakby to miało odmienić Wasze życia.. dobra wiem, że nie mam takich fanów... na wszystko przyjdzie czas, kochani.

Więc dzisiaj napiszę parę słów, tudzież zdań, tudzież akapitów (żartuję, bez obaw), no w każdym bądź razie trochę na temat programów typu SHOW telewizyjne z udziałem celebrytów i prawdziwych talentów - i znowu dwa słowa nie idące ze sobą w parze ostatnio prawie nigdy.

Przekrój kilku popularnych programów, które przyszło mi kiedykolwiek obejrzeć:

1. The Voice of Poland



Miało wyjść wrednie, a zaczynam od programu, który naprawdę ma, moim skromnym (no dobra, nie takim znowu skromnym) zdaniem, jest najlepszy z dotychczasowych, które oglądałam.
Jury zawsze jest wyrozumiałe, ale naprawdę reprezentują poziom, na co przykładem jest Tomson i Baron, którzy naprawdę są profesjonalistami, w tym, co robią, czy Justyna Steczkowska, która na technice zna się, jak mało kto.
Ludzie, którzy biorą udział w programie śpiewają naprawdę dobrze, są wybierani przez grono profesjonalistów, śpiewają świetnie, nie zawsze technicznie dobrze (Natalia Sikora), ale mają niesamowity przekaz, który w muzyce, jak już kiedyś pisałam, powinno być najważniejsze (znowu Natalia Sikora), albo śpiewają technicznie poprawnie, ale z przekazem jest jeszcze problem, no, ale wszystko przed nimi, są młodzi (Natalia Nykiel).
POLECAM

2. Must be the music

A tak właściwie zadajmy sobie wszyscy pytanie, czemu właściwie tytuły tych programów telewizyjnych są, do ***** (cenzura) w języku angielskim? Przecież "Polacy nie gęsi, swój język mają" (tak, uważało się na polskim).
No, ale o programie:


Jest beznadziejny. Poważnie. Zrobiony na typowe show, Paulina Sykut to dla mnie śmieszna, żałosna celebrytka, która nie wie nic, o prowadzeniu tego typu programów. Rock radzi sobie lepiej, ale ma już doświadczenie, wiec jest to zrozumiale. 
Co się dzieje ze współczesna scena? Czy celebrytki będą teraz miały monopol na programy telewizyjne? Nikt porządny już nie będzie tych programów prowadził?

Jednakże trzeba przyznać, ze Enej i Lemon to dwa zespoły, które robią karierę, jako jedne z nielicznych laureatów tego typu programów. Im się udało, dzięki Must be the music osiągnąć sukces, reszta to ludzie, którzy pracowali ciężko na pensje jury, typu nieznającej się, fałszującej Kory.

3. Bitwa na glosy


Naprawdę wysoki poziom uczestników, szkoda tylko, ze śpiewają w chórkach. Jeśli są nawet bardzo dobrzy, może to się dla nich skończyć śpiewaniem w chórach u gwiazdy, która zajmowała się dana drużyna - trochę przykre. Naprawdę byli tu ludzie śpiewający bardzo dobrze, ale cóż, kto tak naprawdę miał okazje się wybić? Widz nie był w stanie zapamiętać wszystkich uczestników, ponieważ jest ich zbyt wiele, maja może jedna frazę, gorą zwrotkę do zaśpiewania, a tak śpiewają w grupie. Pomysł ciekawy, ale mała szansa na wybicie się kariera solowa.


Na dzisiaj koniec.
Pozdrawiam z rudej części Wszechświata

1 komentarz: