poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Chinese story

   Wiosna w pełni! Słońce, zieleń na drzewach i radość w powietrzu. Czujecie to? My poczułyśmy i jak już dawno, dawno, dawno pisałyśmy, to najlepszy i najwyższy czas na zrzucenie "zimowej oponki". Więc na początku wszystkie trzy ostro ruszyłyśmy z dietą, codziennie (prawie) ćwiczyłyśmy, zaczęłyśmy zdrowszy tryb życia. Pierwsze efekty szybko się pojawiły, co dodatkowo nas zmotywowało. I tak pewnego pięknego wieczoru zaczęłyśmy wspominać, jak zimą wcinałyśmy zupki chińskie i czekolady. Kilka razy w tygodniu, zawsze po 23. Efekt naszych wspomnień był taki: Ruda wysłana do sklepu, trzy zupki, trzy czekolady. Złamałyśmy się! Ale tylko raz (no dobra, od tamtego czasu już jakoś specjalnie diety nie trzymamy, a ćwiczenia dawno poszły w zapomnienie...)! Wypadłyśmy już z wprawy i zupki strasznie nam się pomieszały. Przyprawy lądowały w złych makaronach, ulubione proporcje zanikły. Ale i tak uczta była nieziemska! Nie wspominając o wyrzutach sumienia następnego dnia...


 


MILCIA

Szpaki i inne ptaki już były, więc teraz czas na szponki






Paznokcie to bardzo ważny element stylizacji, którego w żadnym razie nie można ominąć! Zadbane paznokcie to wizytówka kobiety, dlatego, drogie Panie, nie zapominamy, a dopinamy wszystkie stylizacje na ostatni guzik.
Jeżeli nie mam ochoty nakładać koloru na paznokcie to staram się chociaż pokryć je jedną warstwą odżywki (to też nie zawsze mi wychodzi, ale najważniejsze są starania).
W ostatnim czasie moje serce zostało zdobyte przez wszelkiego rodzaju połączenia z brokatowymi lakierami i to też dzisiaj Wam zaprezentuję.



Karol.

sobota, 27 kwietnia 2013

A classic case

   Czasami dopada mnie, po prostu, bez większych przyczyn, zły dzień. Wszystko boli, nastrój wręcz grobowy, wisząca w powietrzu obojętność i nawet na przytulanie ochoty brak. No, chyba każdy tak ma. Nie lubię tego bardzo, więc staram się walczyć ze wszystkich sił. Odpuściłam sobie naukę, zrobiłam kilka rzeczy tylko dla siebie i nic, dalej wszechobecny brak radości, bo smutkiem tego nazwać się nie da. Ale zaraz, zaraz! Przecież szkoda dnia na takie przesiedzenie. Czas na szereg pytań. Dlaczego? Nie wiem. Po co? Nie wiem. Jak? Po prostu. Co może pomóc? Upieczenie czegoś pysznego! Więc do roboty.

   W dzisiejszym odcinku: SZKOCKI SHORTBREAD
   Ze względu na sytuację w domu w ten weekend miałam nie mieć czasu na zabawy w kuchni. No ale się nie dało, na szczęście :) Potrzebowałam czegoś prostego w wykonaniu, szybkiego, czegoś, co na pewno się uda. No i znalazłam. Ciasteczka ponoć są bardzo znane, ja się z nimi spotkałam pierwszy raz i na pewno nie ostatni. Trochę zmodyfikowałam przepis, jak każdy z resztą. I VOILÀ. O to są, kruche, maślane, cytrynowe, delikatne i pyszne. A co najfajniejsze, całkowicie odmieniły mój humor. Jak niewiele potrzeba do szczęścia :)

Składniki:
  • 250g zimnego masła dobrej jakości (82% tłuszczu) 
  • 150g cukru pudru 
  • 220g mąki pszennej
  • 100g skrobi ziemniaczanej (skrobi, nie mąki) 
  • drobno otarta skórka z cytryny 
  • sok z 1/3 cytryny
   Suche składniki przesiać, wrzucić do miski. Dodać masło, wszystko  posiekać. Dodać skórkę i sok z cytryny (jeżeli  lubicie mocno cytrynowe wypieki, można użyć trochę więcej soku). Składniki szybko zagnieść, tylko do połączenia. Ciasto powinno być aksamitne, delikatne i jasne. Formę o wymiarach około 20x30cm wysmarować masłem, dno wyłożyć papierem do pieczenia, wykleić je ciastem. Używając ostrego noża naciąć ciasto, tworząc około 20 kwadracików lub paluszków. Wstawić na 20 minut do lodówki. Po tym czasie wstawić do nagrzanego do 180stopni piekarnika, piec około 35 minut, do uzyskania złotego koloru. Po upieczeniu lekko wystudzić, pokroić według wcześniej naznaczonych linii. Można oprószyć cukrem pudrem. Smacznego! 



 MILENA

piątek, 26 kwietnia 2013

Słodko-kwaśne wydanie aniołka bursowskiego


 Połączenie białej, koronkowej bluzki, jeans'ów, bransoletki z kokardkami jest bardzo urocze i dziewczęce, dlatego postanowiłam dodać do tego coś co złagodzi te słodycz niewinnej blondynki. Czarny żakiet ze złotymi i srebrnymi ozdobieniami oraz lity zdały egzamin.
Najbardziej w tej stylizacji kocham...zdecydowanie wszystko! Nawet żakiet ze świecidełkami, których normalnie nie znoszę. Luźna, maskująca bluzka jest bardzo komfortowa, a to równoważy się z byciem na obcasach. Nigdy nie czuję się w nich pewnie.







photo by Alex <3

Żakiet-No name
Bluzka-Zara
Bransoletka-ręcznie robiona ->klik
Spodnie-Zara
Buty-No name

Dziewczyny, pamiętajcie o butach na zmiane!! Nie popełniajcie mojego błędu. Na samym końcu "seszyn" moje nogi odmawiały posłuszeństwa, więc do Bursy wracałam w "nice shoes", czyli w samych skarpetkach.

Pozdrawiam, Karol.  

czwartek, 25 kwietnia 2013

LemON i RudONA zakochana ...

 Jakby ktoś mnie zapytał o wzór wokalu, artyzmu, wszystkiego... no wszystkiego...
To podałabym przykład Igora z LemON'a... po prostu genialnie... Jest fenomenalny.

Brak słów.

Igor ma taki przekaz jakiego brakuje osobom z techniką... nie... nie podam danych osobowych.
Dla mnie najważniejsze jest to coś, w końcu przeciętny człowiek nie zna się na tych wszystkich interwałach i innych duperelach (kolokwializm... chamścieje na starość ;>) chce czegoś więcej od muzyki, chce głębi, chce poczuć ją w każdej komórce ciała i zazwyczaj zapewnić mu to musi wokalista, a to potrafi Igor.

Muzyka ma poruszać serca, góry tego nie uczynią, mogą zadziwić i zaimponować, ale to właśnie "to coś" sprawia, że chcemy wracać ciągle i ciągle do tej piosenki, która ma dla nas taką właśnie wartość.

Taka powinna być muzyka. Powinna być ukojeniem, solą na otwarte rany ale zarazem aloesem na strapione serca, to właśnie ona ma wywoływać skrajne emocje w słuchaczu, który zapomina o całym świecie, kiedy słucha piosenki.

Wokalista staje się nagi na scenie... po prostu musi obnażyć całemu światu wszystkie swoje słabości, wtedy musi być prawdziwy...
Często zastanawiam się, czy tego można się nauczyć. Na pewno dużo trzeba przeżyć, otworzyć się na muzykę, słuchacza, nie bać się rozdrapywać ran na nowo, to musi być w nas. Każdy, myślę, może to w sobie znaleźć, ale nie każdy chce i to jest właśnie problem współczesnej muzyki. Ambitniejsi ścigają się, kto będzie miał większą skalę, kto zaśpiewa trudniejszą piosenkę, a potem "niesprawiedliwie" publiczność pokocha Ryszarda Rynkowskiego, mimo że nie ma techniki i jego piosenki nie wymagają skali Whitney Huston. Czemu tak jest? Bo są na tym świecie ludzie, którzy słuchają sercem. A serce nie słyszy ozdobników i gór czy dołów, serce ma ustawioną częstotliwość na kanał "Emocje".


Dzisiaj poważnie, więc kłania się Ruda...

środa, 24 kwietnia 2013

One love

   Karolina z Rudą leżą na łóżku. Jutro nie idą do szkoły, więc mogą. W sumie, gdyby szły, to też by mogły. Ruda już wsunęła tabliczkę czekolady, Karolina ma za sobą już dwie. Moja grzecznie czeka na otwarcie. Wiosenna depresja? Ależ skąd! Po porostu niczym niewytłumaczona, niedająca się zagłuszyć ochotka. O! A Karolina miała być wysoka po "bratach"! Hihihi nie wyszło :D Jestem niepoprawnym miłośnikiem słodyczy. Jak byłam młodsza, nie miało znaczenia czy to batonik, cukierek cy żelka- byleby słodkie. Teraz, od czasu do czasu, pozwalam sobie na małe zapomnienie z czekoladą. KOCHAM CZEKOLADĘ!

   W dzisiejszym odcinku: CIASTO CZEKOLADOWE Z PIERNIKOWĄ NUTĄ
   Co dosyć dziwne, mimo mojej, prawdziwej i wiecznej miłości do czekolady, nie przepadam za lodami, budyniami, kremami ani ciastami o tym smaku. Ale przeglądając przepisy natknęłam się na ten, który Wy również zaraz poznacie. Ostatnio było ciasto dosyć mocno waniliowe, więc czemu by nie zaryzykować? No i jak się okazało, ogromny sukces! W domu wszyscy się zachwycali, a w bursie... Po pierwszym gryzie Kornel stwierdził, że idziemy po mleko. Tak więc, najbardziej polecamy z mlekiem. Na ciasto są już kolejne zamówienia :) A Ruda...znowu nie zdążyła na premierę!

Składniki:
  • 4 jajka (temperatura pokojowa)
  • 200ml oleju, najlepiej o neutralnym smaku 
  • 2 szklanki kefiru
  • 500g mąki pszennej
  • 300g cukru
  • 3 czubate łyżki kakao
  • 4 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • 5 łyżeczek przyprawy korzennej
  • 2 tabliczki mlecznej czekolady, posiekanej (można też użyć gorzką, ale ja bardziej polecam mleczną)
   Mąkę, proszek, kakao i przyprawę korzenną przesiać. Wymieszać z cukrem. Jajka, olej i kefir zmiksować tylko do połączenia składników. Dodać suche składniki i zmiksować na gładką masę. Doda posiekaną czekoladę i wymieszać łyżką.
   Formę o wymiarach 24x30cm posmarować masłem, wysypać bułką tartą. Wylać masę. Piec w temperaturze 175stopni, przez około 45 minut. Po wystudzeniu można posypać cukrem pudrem.
Najsmaczniejszego! 








MILCIA

Słodziutka, drobniutka, milutka - nie.

Witam miłych internautów... mądrze i kulturalnie to zabrzmiało, nie powiem. No, ale że dzisiaj humoru nie mam, miłego wpisu nie będzie.

Zacznę od pięknego pytania:
Uwaga! Do wygrania dwa batony i wycieczka na Karaiby (piesza).
Pytanie brzmi: W Polsce jest sejm czy senat?
No to już bardziej zorientowani wiedzą, o czym ta piękna, ruda, zacna, inteligentna, cudowna Roksi (tak, chodzi o mnie) mówi.

Dzisiaj troszkę z serii o Kubusiu Puchatku, czyli miodzik - Honorata srata Skarbek.

Piękna, mądra... hihi.... no idealna celebritis... no bo piosenkarką ją nazwać, to grzech (a ja u spowiedzi byłam).

Tak dla przypomnienia, chociaż pewnie każdy zacny czytelnik naszego cudownego... hihi... bloga (zresztą pozdrawiam serdecznie) wie, w czym trawa piszczy, czy jak to było ;)

 
 
Teraz przed państwem, jej cudowna buźka. Nie powiem, ładna z niej dziewka, ale te cudownie zagryzione wargi, po prostu bosko.
 
Nie wiem, czy mam tutaj coś jeszcze napisać, przecież jej muzyka mówi sama za siebie.
 
Jeśli mogę być szczera, po tych wszystkich opowieściach, myślałam, że jest gorsza, ale nie jest aż tak straszna, ciągle śpiewa z playbacku, sama nigdy nie jest na tyle zdrowa (?!), żeby móc zaśpiewać na żywo, ale co? Przez to gorsza jest? Może ona ma jakąś słabszą odporność? Może mama jej witamin nie dawała, jak była mała? Jest przez to gorsza?
TAK.
 
Ale ładnie te policzki zagryza, żeby mieć ładne kości policzkowe, możemy się od niej uczyć pozowania do zdjęć. Co z tego, że wygląda wtedy jakby robiła... hmm... w łazience... no 2 jak to Karolinka śliczna dziewczynka (hihi) mówi.
 
Taaaa...  śliczna... taborecik mój kochany <3
 
Dobra, coś mądrego napiszę, żeby nie było, że do liceum nie chodzę.
Tak, więc... Nie jest dziewczyna aż tak straszna. Powinna się jedynie zastanowić, o czym są piosenki, które śpiewa.
 
Jestem smuuutna.... yeaaaaahhhh... uuuuu...
I uśmiech do kamerki, jeszcze oczko puści...
No smutno mie teraz....
 
No to tyle, bo Bartek mnie tu  na kolacje ciągnie... hihi... nie nie na randkę,.... bo to nie jest randka, prawda?
Z racji tego, że chodzimy na kolacje na stołówkę, to raczej randka nie jest...
 
 
 
PS: Pragnę Bartusiowi pogratulować, ponieważ przeszedł do etapu OGÓLNOPOLSKIEGO w konkursie historycznym. A co myślicie, że my mądrych znajomych nie mamy? I dobrze myślicie :)
 
 
Kłania się Ruda ;)
 
PS po raz drugi: Pozdrawiam Słomkę wyżej ;)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Diabeł w anielskim wydaniu

Trzeci raz zabieram się za ten post. Chyba zaczyna brakować mi weny. Niedobrze, oj niedobrze..
Wcześniej próbowałam opisać co wywołuje u mnie wiosna, ale za każdym razem nie miało to składu, ani ładu, więc zdradzę Wam tylko, że prześladuje mnie do tego stopnia, że nawet sny mam o niej.

Teraz czas na kilka słów o stylizacji ze zdjęć. Jest to mój wczorajszy strój, w którym wybrałam się na Motoserce. Kompletnie nieadekwatny do klimatu, aczkolwiek nie przeszkadzało mi to. W końcu zasady są po to, aby je dysocjować. ^^



 

 

photo by Maja <3

 
Kurtka-New Yorker
Szalik-Primark
Sweter-Pull&Bear
Bluzka-H&M
Łańcuszek-Jubiler
Bransoletka-No name
Spodnie-Primark
Buty-H&M
 
 
Karol.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Są łydeczki, są dupeczki

Dawno temu kupiłam spodnie, które swego czasu były moimi ulubionymi. Jednak zmieniłam zdanie, bo przestały podobać mi się nogawki.. Mam maszynę, nić i igłę, więc biere i smaruje! 




 
 
Dużo lepiej, prawda? Teraz śmigam i na łydki dupy wyrywam!
 
 
 
Karol.

Blonde life ;)

   Nie cierpię stereotypów! Że niby kobiety nie potrafią prowadzić samochodów, co rude to wredne (...), a  blond puste?  Nie, nie, nie. Jako, że sama zostałam obdarowana jasną barwą włosów, temu ostatniemu przykładowi stanowczo zaprzeczam! Ale czasami wynikają takie sytuacje, że sama do siebie uśmiecham się pod nosem, a w moich myślach na moment pojawia się stwierdzenie: "No blondynka...". Pokażę Wam dwie krótkie sytuacje, w których sama o sobie tak pomyślałam :)
   
   1. Przez ponad pół roku zastanawiałam się, dlaczego moja kamerka w laptopie robi takie słabe, niewyraźne zdjęcia. Kombinowałam z jasnością, kontrastem, zmieniałam ustawienia i nic. Jakiś miesiąc temu odkryłam- nie odkleiłam małej folii z obiektywu. Po tej czynności, zdjęcia wychodzą bez zarzutu. 
  
   2. Wybrałam się na zakupy do drogerii. Załadowałam caaały koszyk ulubionych kosmetyków i zapachów. Stanęłam przy lakierach do paznokci i szukałam idealnego koloru. Chciałam sprawdzić, ile wzięłam ze sobą pieniędzy. Otworzyłam torbę i...pusto! Druga kieszeń i też pusto! Na szczęście nie zdążyłam się nawet wystraszyć, że zgubiłam portfel- od razu przypomniało mi się, że został w pokoju. No cóż... odłożyłam wszystko, wróciłam do bursy (drogeria jest blisko), zabrałam portfel i wróciłam po moje zdobycze. 
   
   Oczywiście, takie sytuacje mogły przydarzyć się każdemu, nie tylko blondynce :) Ale ja chociaż mam na co zganiać w kłopotliwych sytuacjach!

MILCIA

niedziela, 14 kwietnia 2013

Tego posłuchać! Ruda każe!

Specjalna dedykacja dla Alex ;)

Musisz to przeczytać, sisko Karoliny ;)


W końcu napiszę coś miłego, a dzisiaj humorek Rudej dopisuje, miła kobietka, więc będzie słodziutko (mimo, że to działka, nie nie chodzi o ciocię Marysię, Mileny). No, ale żeby było ładnie i składnie, to sarkazm weźmie się do roboty, bo a'la Ruda wpis ma być.
No, ale do sedna, bo tematu to ja jeszcze nie zaczęłam.


Piękna, mądra, utalentowana - oto cała ona. Spokojnie, tu akurat sarkazmu nie było. Ma niesamowity talent. Czemu ona nie musi pokazywać tyłka (nie, żeby nie był ładny)? Po prostu jest niesamowicie utalentowana. Na dzień dzisiejszy nie słyszałam lepszego głosu (sorry, Słomka).

Może jestem subiektywna, ale murzyński głos (chyba brzmi to rasistowko) jest najlepszy.
Jej piosenki są naprawdę ambitne. Zaśpiewać jej utwór, znaczy, mieć duży talent i przede wszystkim warsztat wokalny. Dlaczego Jula robi karierę w Polsce? Komercja. Czemu Beyonce tak długo utrzymuje się na scenie? Talencik, kochani, Talencik - przez duże D... żartuję :) T.

W dzisiejszych czasach ciężko znaleźć kogoś, kto będzie powalał tłumy swoim aksamitnym, pełnym charyzmy głosem. Tylko, że komercyjne gwiazdy bardzo często są na rynku muzycznym tylko chwilkę. Beyonce może pochwalić się wieloletnim stażem.

Aż mi głupio, gdzie ten sarkazm, gdzie "hejtowanie"? Ruda, starzejesz się normalnie....
Nie, to po prostu ona jest tak dobra, że do niczego nie można się przyczepić.
Jak to się dzieje, że niektórzy rodzą się z takim głosem?
Piosenka, którą umieściłam w tym wpisie jest związana z akcją charytatywną. Jeśli ktoś nie oglądał tego filmiku, szczerze polecam. Ma głębie, czego brakuje współczesnej muzyce, niestety.

Żeby nie zanudzać słodkością (nie, żebyś Milenko, zanudzała, po prostu w moim wykonaniu to jest sztuczne), kończę ten post jednym zdaniem, wyrażającym wszystko.


CUDOWNA KOBIETKA.

Z rudej części wszechświata, Roksi...
PS: To teraz mnie, Ola, polubisz?

Vanilla everywhere!!!

   W przyszłym tygodniu mam sprawdzian z niemieckiego, EDB, PP, angielskiego, kartkówkę z matmy oraz powtórzenie z WOSu i polskiego. Tyyyyle nauki! Więc jakie jest najlepsze rozwiązanie? Cały weekend nauki...NIE! Oczywiście, przygotowałam się na tyle, ile mogłam, reszta jutro, a w międzyczasie udało mi się wyczarować coś naprawdę dobrego. Żeby mi się chciało tak uczyć, jak mi się chce piec!

   W dzisiejszym odcinku: CIASTO Z WANILIOWYM SOSEM
   Przed chwilą spróbowałam pierwszego kawałka i jak dla mnie- mniaaam! Już dwa tygodnie temu upolowałam ten przepis, ale jakoś nie było czasu, ani chęci na jedzenie. Uwielbiam wszystko co waniliowe - budynie, kremy, lody i ciasta! Pewnie dlatego to mnie zainteresowało. Jest bardzo proste w wykonaniu. Od razu stwierdziłam, że jeszcze nie raz u mnie zagości. Niby zwykłe, a jednak zaskakuje. Z resztą, spróbujcie sami!

Składniki: 
  • 4 jajka (w temperaturze pokojowej)
  • 240g cukru
  • 180g przesianej mąki pszennej
  • 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 130ml wrzącej wody
Całe jajka ubić z cukrem. Musimy otrzymać jasną, puszystą masę. Wsypać mąkę i proszek. Delikatnie wymieszać, najlepiej łyżką, ewentualnie zmiksować na najwolniejszych obrotach. Dolać wrzącą wodę i jeszcze raz wymieszać. Samo dno (to ważne) formy o średnicy 25cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wlać masę i piec około 40min w temperaturze 180stopni. Kiedy ciasto będzie upieczone, uchylić piekarnik i lekko wystudzić. A w tym czasie:
  • 130ml mleka
  • 170g masła (w temperaturze pokojowej)
  • 5 łyżek cukru waniliowego (ewentualnie zwykłego cukru z aromatem wanilinowym lub domowego cukru z wanilią)
zagotować w garnuszku. Gotować około 10 minut do lekkiego zgęstnienia. Uwaga! Nie mamy uzyskać konsystencji kremu tylko sosu. Lekko przestudzić. Ciasto wyjąć z formy i przekroić na pół. Najlepiej spodnią część od razu ułożyć na tacce, na której ciasto będzie podawane. Wylać na nią sos i przykryć drugą częścią ciasta. Można oprószyć cukrem pudrem. Miłego zajadanka! 




 MILENA

czwartek, 11 kwietnia 2013

Zobaczyłam, pokochałam i kupiłam, czyli mój MUST HAVE

Nie przepadam za zakupami przez internet. Zawsze zapominam spojrzeć na cenę, rozmiar też nie przyciąga mojej uwagi, a mierzenie mojego ciała w celu sprawdzenia czy wymiary danej rzeczy będą pasowały, nie wchodzi w grę. Potem wychodzą takie stylizacje jak ta, którą chce Wam pokazać. Za ciasna koszula, za luźna spódniczka, ale nie łudźcie się, nie przestanę nosić. Do koszuli zawsze mogę jeszcze schudnąć, spódniczkę przerobić. Jak mi się już coś podoba i chce to mieć, to koniec. Nic mi w tym nie przeszkodzi. Uparty ze mnie człowiek, bo byk.


 
 
Płaszcz-H&M
Szalik-Cubus
Koszula-Allegro
Bransoletka-Stradivarius
Spódnica-Allegro
Buty-Mohito
 
 


 


photo by Alex :D
 


Bye, bye. Karol.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Zakładeczki do książeczki - WSPOMINKI c.d.

Po długim surfowaniu na stronach internetowych, zamierzałam przysiąść do chemii. Chęci było od groma, ale na tym się skończyło. Jak na porządnego Bursowicza przystało, znalazłam ciekawsze zajęcie. Bursa nie sprzyja nauce, oj nie sprzyja.. Zrobiłam i udokumentowałam sposób na zrobienie zakładki do książki (że niby dużo czytamy :D).










Nie bójcie się, sięgnijcie po kolorowe kartki, zróbcie zakładki i czytajcie! Książki nie gryzą. ;D
...i kto to mówi, ciii, tego nie było.

Karolina.